{gallery}piokrzyz.JPG{/gallery}
Doświadczenie krzyża stoi w centrum życia chrześcijańskiego odnoszącego się do Tajemnicy Paschalnej Chrystusa. Realizm Krzyża weryfikuje wszelkie ludzkie dążenie do świętości, przez które człowiek – napotkawszy krzyż pokus oraz trudności wewnętrznych i zewnętrznych – potwierdza swoje autentyczne dążenie do doskonałości w miłości. Polecam serdecznie artykuł o. prof. dr hab. Andrzeja Derdziuka, kapucyna (KUL).
W historii Kościoła spotyka się osoby, które w sposób szczególny odzwierciedliły tajemnicę uniżenia Chrystusa aż do śmierci. Pasyjny rys pobożności jest niewątpliwie jedną z cech charakterystycznych duchowości franciszkańskiej. Zarówno św. Franciszek z Asyżu, jak i jego naśladowcy rozważanie Męki Pańskiej i upodabnianie się do Ukrzyżowanego traktowali priorytetowo i odczuwali w tym drogę własnego powołania do Paschy. Dość powiedzieć, że rozpropagowanie nabożeństwa Drogi Krzyżowej zawdzięcza Kościół franciszkanom.
Prezentując tajemnicę Krzyża w życiu św. Franciszka i duchowości o. Pio, trzeba koniecznie odwołać się do ich dzieł w postaci Pism św. Franciszka i Listów Sługi Bożego o. Pio. Oba te dzieła są uzupełnione przez liczne biografie i opracowania. Wśród pozycji podejmujących wprost ten temat należy wyliczyć wystąpienie o. Ottaviano Schmucki’ego podczas sympozjum zorganizowanego w San Giovanni Rotondo w dniach 16?20 września 1987 poświęconego stygmatom o. Pio z Pietrelciny. Padre Ottaviano zajął się porównaniem zjawiska stygmatów u obu postaci. Trzeba stwierdzić, że ograniczył się zasadniczo do prezentacji samych stygmatów, jakkolwiek w ukazywaniu predyspozycji obu stygmatyków wskazał na pewne istotne rysy ich postawy duchowej .
Innym, bardzo cennym opracowaniem na omawiany temat jest artykuł o. Fernando da Riese Pio X Il mistero della croce in padre Pio, który został przygotowany i wygłoszony podczas pierwszego sympozjum poświęconego studiom nad duchowością o. Pio . Znany biograf kapucyński przytacza wiele fragmentów z Epistolarium Sługi Bożego i omawia zarówno predyspozycje psychiczne obu stygmatyków do przyjęcia znaku miłości Chrystusa, jak i samą rzeczywistość tajemniczych ran.
Prezentacja zagadnienia tajemnicy Krzyża nie może ograniczyć się tylko do opisu stosunku obu stygmatyków do Krzyża Chrystusowego, na którym Zbawiciel zawisł na Kalwarii. Chodzi też o ukazanie, jak tajemnica Krzyża ujawniała się w ich życiu i jak wyrażała się w ich świadomej refleksji nad bólem i cierpieniem. Trzeba zatem krótko omówić bolesne doświadczenia z ich życia, które w sposób oczywisty przygotowywały ich na przyjęcie stygmatów. Ponadto należy wskazać na rolę krzyża w ich życiu duchowym. Niniejszy referat ma cztery krótkie części podejmujące kolejno przedstawienie znoszonych krzyży w postaci cierpień fizycznych i moralnych przez obu stygmatyków oraz prezentujące ich postawy wobec cierpienia i cudownych ran na ciele.
Krzyż w życiu św. Franciszka
Franciszkowe doświadczenie krzyża obejmuje jego młodzieńcze zmagania ze sobą, kiedy jego poszukiwanie drogi życia zostało rozjaśnione w spotkaniu z Chrystusem w San Damiano. Obok historycznego wymiaru tego wydarzenia można w nim odczytać pewne wydarzenie symboliczne, gdyż w Krzyżu Franciszek znajdzie prawdziwą drogę życia. Krzyż staje się w doświadczeniu Franciszka z Asyżu uprzywilejowaną drogą rozpoznawania powołania i osiągania pewności, że jest na drodze jego realizacji. Kształt jego habitu i wyryte rany na jego ciele świadczą o głębokim przejęciu się pasyjnym wymiarem pobożności.
Przyglądając się procesowi rozeznawania powołania przez św. Franciszka, dostrzegamy jego wręcz dramatyczny charakter, w którym szlachetne pragnienia Franciszka zostają oczyszczone przez ich ukrzyżowanie w postaci fiaska jego młodzieńczych planów. Niewola w Perugii i tajemnicza choroba osiągają swój skutek w refleksyjnym nastawieniu Franciszka i jego wrażliwości na cierpienie Chrystusa. Wybór życia w pokucie i wyrzeczeniu jest przecież motywowany nadprzyrodzoną wiarą religijną. Franciszek pragnie naśladować ogołoconego Mistrza, który nie miał gdzie głowy złożyć i na krzyżu zaślubił świętą Panią Ubóstwo.
Franciszkowe opłakiwanie Męki Chrystusa i rozważanie ogołocenia Mistrza z Nazaretu prowadziło go do radykalnego wyboru życia w ubóstwie, w którym posiadanie zbytnich dóbr materialnych było równoznaczne z kradzieżą mienia ubogim i niewiernością wobec ubogiego Oblubieńca. Ogołocenie Chrystusa na Krzyżu było dla Franciszka kryterium ilości posiadanych rzeczy. Do wielu udręk Franciszka przynależy też znoszenie bardzo dotkliwych pokus przeciwko czystości, na które reagował bardzo zdecydowanie rzucając się w kolczaste róże i tarzając się w śniegu. Pokusy zniechęcenia powodowane oporem braci wobec proponowanej Reguły Biedaczyna z Asyżu przezwyciężał zgodą na radość doskonałą i gotowością do posłuszeństwa nawet nowicjuszowi. Życie z braćmi i posłuszeństwo przełożonym Franciszek traktował jako wyraz naśladowania Chrystusa, który uniżył się aż do śmierci krzyżowej.
Św. Franciszek, który wypłakał oczy, chorował na wodną puchlinę, miał poważne kłopoty żołądkowe i cierpiał z powodu stygmatów, jest uważany za radosnego świętego, do tego stopnia, iż niektórzy kojarzą go raczej z beztroskim życiem trubadura, niż z człowiekiem znoszącym nieustanne męczeństwo. Akceptacja cierpienia i gotowość do upodobnienia się do Chrystusa sprawiały nie tylko nie obnoszenie się z cierpieniem, ale przezwyciężanie go aż do przeżywania radości z jego doznawania.
W swoich wypowiedziach Patriarcha Asyski wielokrotnie akcentuje znaczenie krzyża jako nieodzownego warunku naśladowania Chrystusa. Krzyż bowiem jest narzędziem odkupienia, przez które Chrystus wykupił grzesznego człowieka z niewoli . Ta tajemnica staje się przedmiotem nieustannego uwielbiania Boga, które Franciszek poleca powtarzać braciom, ilekroć przyjdą do jakiegoś kościoła . Krzyż, który był ołtarzem na którym Chrystus ofiarował swoje życie Ojcu , ma być podjęty przez każdego brata, a jego dźwiganie winno stać się chlubą prawdziwego naśladowcy św. Franciszka.
W swej istocie zachowywanie Reguły polegające na naśladowaniu Chrystusa sprowadza się do zaparcia się siebie i wzięcia Krzyża . Składanie swoich ciał w ofierze i dźwiganie krzyża jest wyrazem posłuszeństwa Bogu i zachowywania Bożych przykazań . Rzeczą charakterystyczną jest to, że słowa o składaniu ofiary ze swego ciała kończą całe Oficjum o Męce Pańskiej, wskazując na potrzebę przedłużenia wysławiania Boga poprzez życie na wzór Chrystusa. Biedaczyna chce w krzyżu szukać szczęścia. Zapatrzenie w Chrystusa cierpiącego podyktowało św. Franciszkowi stwierdzenie, że „naszymi więc przyjaciółmi są ci wszyscy, którzy nas niesprawiedliwie dręczą i nękają, upokarzają i krzywdzą, zadają ból i cierpienie, męczarnie i śmierć” . Taka postawa Biedaczyny wskazuje jednoznacznie, że przyjęcie stygmatów było przygotowywane przez wewnętrzne pragnienie upodobnienia się do Chrystusa dźwigającego krzyż. Sposób znoszenia cierpień nawet niesprawiedliwych, był dla Franciszka probierzem postawy prawdziwego brata mniejszego przynoszącego innym pokój.
Święty Bonawentura wskazując na pieczęć potwierdzającą podobieństwo Franciszka do Chrystusa na pierwszym miejscu stawia znak stygmatów wyciśniętych na ciele Franciszka podczas wizji na górze La Verna . Franciszek prowadzący już wcześniej bardzo surowy tryb życia naznaczonego dźwiganiem Krzyża Pańskiego, mający bardzo wyczerpane ciało „nie przeraził się, lecz ożywił się jeszcze bardziej, aby przetrzymać męczeństwo. Powiększył się bowiem w nim nie do przezwyciężenia ogień miłości do dobrego Jezusa” . Klimatem znoszenia cierpienia jest więc gorąca miłość, która nie tylko pozwala znosić doznawane cierpienia, ale prosić jeszcze o większe. W cierpliwym znoszeniu cierpienia Franciszek upatruje źródło prawdziwej radości, gdy dyktując traktat o radości doskonałej poucza brata Leona, iż tylko zachowując cierpliwość i poskramiając gniew wobec niesprawiedliwej krzywdy, można posiąść prawdziwą radość i zbawienie duszy .
Ciekawa jest bonawenturiańska interpretacja pragnienia ukrycia cudu stygmatów przez Franciszka. Nie mając wątpliwości co do prawdziwości samego wydarzenia i jego nadprzyrodzonego charakteru, wahał się jednak Franciszek, czy nie ukryć tego przed braćmi. W największej przeto tajemnicy zapytał niektórych braci i otrzymał odpowiedź od brata Illuminata, by nie ukrywał stygmatów. Motywem wyjawienia ich światu miało być bowiem przekonanie, że tajemnica ta została przekazana Franciszkowi, nie tylko ze względu na niego samego, ale też ze względu na innych . Stygmaty św. Franciszka mają więc wymiar apostolski i służą także jako znak przekonywania ludzi do uwierzenia, że można całkowicie upodobnić się do Chrystusa.
Tajemnica cierpienia naznaczająca
Duchowość o. Pio naznaczona jest cierpieniem od dzieciństwa i towarzyszy mu przez całe życie. Wybór życia zakonnego motywowany był gotowością zjednoczenia się z Chrystusem i naśladowania św. Franciszka. Trzeba tu od razu zaznaczyć, że o. Pio nie był cierpiętnikiem i swojego cierpienia nie obnosił. Zaakceptował je i starał się je ukrywać, chociaż miał świadomość wartości cierpienia, które złączone z tajemnicą Chrystusowego krzyża staje się narzędziem zbawiania dusz. Naoczni świadkowie życia o. Pio byli urzeczeni jego pogodą, poczuciem humoru i radością wyrażającą się często w opowiadaniu anegdot. Źródłem cierpień o. Pio były doświadczenia wewnętrznej walki ze sobą, ataki szatana oraz cierpienie fizyczne z powodu chorób i stygmatów a także znoszone niezrozumienie i prześladowania ze strony władz kościelnych. Podsumowując swoje życie z okazji jubileuszu zakonnego o. Pio podyktował słowa na pamiątkowy obrazek „Pięćdziesiąt lat życia zakonnego, pięćdziesiąt lat przybicia do krzyża” .
Prezentacji tajemnicy Krzyża w duchowości o. Pio można poświęcić wiele wykładów i tak nie wyczerpując do końca zagadnienia. W jego listach i zanotowanych wypowiedziach oraz w licznych biografiach i wspomnieniach świadków, aż roi się od opisywanych szczegółów i podawanych interpretacji. Na użytek niniejszego spotkania zostaną wyliczone jego cierpienia fizyczne i moralne oraz wskazana jego wewnętrzna postawa wobec tych bolesnych doświadczeń.
Do szeregu cierpień ciała trwających w różnych okresach życia zalicza się ból w klatce piersiowej, w kręgosłupie i w lewym płucu. Bardzo uciążliwe były zaburzenia gastryczne uniemożliwiające normalne przyjmowanie pokarmów. Do tego dochodziły tajemnicze osłabienia oraz bóle reumatyczne i zapalenia płuc. Niezrozumiałymi dla wszystkich były bardzo wysokie temperatury dochodzące do czterdziestu kilku stopni oraz obfite poty, które powodowały dosłownie kałuże wody . Przeżywane choroby i słabości organizmu powodowały liczne uciążliwości dla o. Pio, który ukrywał swoje schorzenia, nie chcąc być ciężarem dla braci i przedmiotem sensacji dla tłumów. Prowadzone szczegółowe badania medyczne nie kończące się postawieniem racjonalnej diagnozy upokarzały go i powodowały pragnienie unikania lekarzy. Przyjmowanie lekarstw uważał o. Pio za wyrzucanie ich na śmieci i czynił to tylko przez posłuszeństwo przełożonym . Swemu ojcu duchownemu wyznaje, że z powodu licznych podskórnych zastrzyków, prawie nie ma miejsca, gdzie by można się wkłuć.
Tajemnicza choroba w dzieciństwie i młodości (wyrażająca się w bardzo wysokiej temperaturze) swój najcięższy aspekt miała w niemożności zamieszkiwania w klasztorze razem z braćmi i pozbawiała o. Pio spokoju klasztornego zacisza. Stawiała pod znakiem zapytania kontynuację powołania zakonnego i kapłańskiego oraz uniemożliwiała sprawowanie sakramentów . Uciążliwości związane ze służbą wojskową wystawiały go na wiele nieprzyjemności i niepotrzebne narażanie swego zdrowia.
Długotrwałe siedzenie w konfesjonale przyczyniło się do niewydolności układu krążenia oraz dotkliwych duszności. Praca ponad siły połączona z bardzo skąpym odżywianiem się możliwa była dzięki heroicznemu wysiłkowi ożywianemu mistyczną wybitną miłością apostolską do dusz. W jednym ze swoich listów wyznaje on, że musi pracować ponad 19 godzin na dobę. Po tym siadał i odpisywał na bardzo liczne listy . W innym wyznaje, że pracując w dzień i w nocy obawia się załamania sił fizycznych, gdy nasilają się dolegliwości fizyczne . Pod koniec życia o. Pio, mając trudności z chodzeniem, używał wózka inwalidzkiego oraz korzystał z pomocy sanitarnej braci.
Bardziej niż cierpienia fizyczne dokuczliwe były cierpienia moralne i duchowe. Wypływały one ze zwiększonej wrażliwości o. Pio, reagującego na bardzo nawet słabe bodźce, a zarazem wystawionego na nieustanną walkę z szatanem i przejętego stałą troską o dusze. Na podstawie listów stygmatyka z San Giovanni Rotondo o. Fernando wylicza następujące cierpienia moralne: częste i uporczywe pokusy przeciwko wierze, nadziei, czystości; lęki przed wiecznym potępieniem i przed obrażaniem Boga powodowane poczuciem własnej nędzy; opuszczenie i niepewność wobec doświadczeń mistycznych; lęk przed nadużywaniem sakramentów oraz utratą łaski uświęcającej; osamotnienie; oschłości ducha, ciemna noc ducha oraz przeżywanie ciemności duchowych; nieustanny stan walki ze złym duchem, który po początkowym okresie fizycznego znęcania się nad ciałem atakował duszę o. Pio; przerażające wizje piekła prześladujące go swoją strasznością; cierpienia podczas odprawiania Mszy świętej; rozważanie drogi Krzyżowej i Męki Pańskiej; cierpienia jako spowiednika płynące z kontaktu z grzechem; polemiki, odrzucenia i niedowierzanie realności stygmatów; hałaśliwe i przesadne zachowania tłumów żądnych sensacji i reagujących fanatycznie; bycie znakiem sprzeciwu i ciężarem dla braci; kłamliwe, przesadne i niezrównoważone informacje ukazujące się w prasie; wizyty lekarskie oraz wizytacje urzędników Świętego Oficjum i przełożonych zakonnych; ograniczenia i zakazy oraz odosobnienie od ludzi; pozbawienie możliwości sprawowania posługi kapłańskiej; wciąganie na indeks książek i czasopism zajmujących się o. Pio. Do tego dochodziły cierpienia powodowane rozszerzającą się sławą oraz płynące z troski o Dom Ulgi w Cierpieniu.
Krzyż w duchowości stygmatyka z San Giovanni Rotondo
Interesująca jest postawa stygmatyka z Monte Gargano wobec znoszonych cierpień. Fernando da Riese Pio X omawia siedem elementów odniesienia do tajemnicy krzyża . O. Pio jest przekonany o konieczności krzyża w swoim życiu. Konieczność ta wypływa zarówno z odczuwania potrzeby wynagradzania za własne grzechy, jak też jako przeżywania szkoły miłości, w której miłości można się uczyć i sprawdzać poziom jej rozwoju. W listach do swoich ojców duchowych o. Pio wyraża pragnienie krzyża stawiając je jako warunek dalszej egzystencji „aut pati aut mori” [albo cierpieć, albo umrzeć ? przyp. red.]. Tak wyraził to w liście z 15 sierpnia 1915:
„Jestem przerażony, a moje cierpienie jest takie, że wątpię czy większego cierpienia może doświadczyć dusza w obliczu śmierci. Nie mogę tego zrozumieć, jedynie wiem z pewnością, że czuję palące pragnienie, by chcieć bardzo cierpieć i nieustanną potrzebę, aby mówić Bogu zawsze: albo cierpieć, albo umrzeć, ale raczej zawsze cierpieć, a nigdy nie umrzeć” .
Ojciec Pio chciał cierpieć, by upodobnić się do Jezusa i być jak On ofiarą doskonałą ku chwale Ojca. Zakochany w krzyżu stygmatyk z San Giovanni Rotondo uważał cierpienie za swoją radość i za swój przywilej, który został mu udzielony przez łaskawość Boga.
„Nie pragnę bynajmniej, by krzyż stał się lżejszy, ponieważ cierpienie z Jezusem jest mi drogie. Pragnę cierpieć coraz bardziej i cierpieć bez pocieszenia. Tutaj ma swe źródło cała moja radość” .
Znoszenie cierpienia, które niejednokrotnie było bardzo dotkliwe, było sposobem wyrażenia miłości do Chrystusa. O. Pio czuł się upodobniony do Chrystusa przez fakt znoszenia prób duchowych i niesprawiedliwych oskarżeń. Jezus zapewnia swego ucznia, że doświadczenia duchowe i rany cielesne zadawane przez szatanów są dopuszczane ze względu na zaufanie do ojca Pio, który jest bardzo drogi Bogu: „Pod krzyżem człowiek uczy się miłości, a Ja nie obdarzam nim wszystkich ludzi, a tylko te dusze, które są mi najdroższe”
Cierpienie jest dla tego kapucyna warunkiem życia. Wyznaje wręcz, że „nie czuje się w stanie żyć, gdy będę pozbawiony cierpienia: nie mam na to siły” . Jest tak spragniony cierpieć, ponieważ wie, że pragnie tego Pan Jezus zapewniający go o tym, że dobrowolnie znoszone krzyże przynoszą Mu przyjemność . Dlatego utrapienia życia są dla Sługi Bożego cenne jak perły.
Podejmując krzyż trzeba go nieść aż do końca. Naturalnym zakończeniem drogi krzyżowej jest natomiast śmierć, jako oddanie całego życia. Padre Pio był tego świadomy i wybierając Chrystusa, pragnął trwać przy Nim na zawsze i we wszystkich okolicznościach życia. Niekiedy zadaje sobie pytanie, jak długo będzie jeszcze trwało cierpienie, lecz zaraz pokonuje ten odruch wyznając Bogu:
„sprawiłeś, że wstąpiłem na Krzyż Twego Syna, a ja czynię wysiłki, aby jak najlepiej się do niego dopasować. Jestem przekonany, że już nigdy nie zstąpię z tego Krzyża i że już nigdy nie zobaczę rozpogodzonego nieba… Jestem gotów na wszystko” .
Dalej w tym samym liście stwierdza wobec swego kierownika duchownego: „Jestem gotów na wszystko, na każdą ofiarę, bylebym tylko nie obraził Boga” . Praktycznie całe życie i wszystkie dnie oraz noce o. Pio cierpiał znosząc boleści ciała, ataki szatańskie lub wewnętrzne wątpliwości.
W swoim przylgnięciu do krzyża pragnie on jeszcze większej intensywności cierpienia. Uważa ból za najlepszą cząstkę, jaka może być udzielona człowiekowi. A ponieważ wyższym stopniem ogołocenia i wydania na mękę jest cierpienie w samotności i opuszczeniu, kapucyński stygmatyk pragnie go i otrzymuje będąc niezrozumianym, pozbawionym kierownika duchowego i oskarżanym o różne nadużycia i kłamstwa. Spojrzenie na te cierpienia, jak zawsze oświecone jest światłem wiary, dzięki której o. Pio wczuwa się w sytuację Ukrzyżowanego i podziela całkowicie myśli Jezusa. Odniesienie do Zbawiciela jest dla niego najwyższym kryterium oceny własnych doznań. Jednym z powodów bólu duszy jest natomiast niepewność, czy jego doznania są zgodne z oczekiwaniem Chrystusa.
Skoro miarą miłości jest to, iż jest bez miary, podobnie jest i z cierpieniem, którego końca nie można przewidzieć i określić. O. Pio zdaje się ciągle przekraczać granice swej wytrzymałości, kiedy stwierdza, iż doznawane cierpienie jest już nie do zniesienia , a potem wyznaje, że ma ono jeszcze bardziej dramatyczny przebieg . W itinerarium cierpienia stygmatyka z Monte Gargano zaznacza się przejście od cierpień ciała do bardziej dokuczliwych cierpień duszy. Dostrzegalny rozwój w odporności na cierpienie łączy się z coraz pełniejszym przylgnięciem do Chrystusa i pogłębieniem świadomości współuczestniczenia w dziele odkupienia. Spowiadając wielkich grzeszników kapucyński mistyk pragnie za nich ofiarować swoje cierpienia, widząc w tym lekarstwo na ich nawrócenie i przemianę. Ojciec Pio pozostaje więc zawsze wrażliwy na miłość bliźniego, a ogrom własnych cierpień nie przysłania mu realistycznego spojrzenia na świat.
Wzorem i źródłem mocy w znoszeniu krzyża jest Jezus Chrystus, do którego upodobnić się pragnie padre Pio. Dlatego nie tylko nie określa jakiegoś kresu wytrzymałości, ale jest zainteresowany ciągłym przekraczaniem tej granicy, by zbliżyć się do Umiłowanego. W liście do o. Agostino napisał: „nie pragnę, by krzyż stał lżejszy, ponieważ cierpienie z Jezusem jest mi drogie” . W tym aspekcie o. Pio podobny jest do św. Franciszka, który prosił o najwyższy możliwy do zniesienia przez człowieka stopień cierpienia. Warto jednak zauważyć, że Sługa Boży modli jednak się za innych, by Bóg ulżył im ciężaru znoszonego krzyża . Jest bardzo zainteresowany pomaganiem innym i poświęca dużo czasu, by spełniać prośby o modlitwę lub pomoc materialną dla potrzebujących. W listach powtarzają się sprawy dotyczące różnych osób, którym należy udzielić rady, pocieszyć w strapieniu, obronić dobre imię lub załatwić wsparcie pieniężne.
Zanurzenie w tajemnicę krzyża powodowało realny i bardzo dokuczliwy ból. Odzwierciedlenie przeżyć Chrystusa w postaci przebicia serca włócznią, koronowania cierniem i stygmatów na rękach, nogach i boku kosztowało o. Pio niemało krwi, łez i nawet skarg do swoich ojców duchownych. Niekiedy wręcz bał się cierpienia, a jego serce wzdragało się przed okrutnym katuszami zadawanymi mu przez brutalnego kozaka. Niejednokrotnie opisując swoje przeżycia o. Pio ukazuje swoje obawy, czy to, co przeżywa, pochodzi od Boga i czy nie jest przypadkiem owocem jakiejś iluzji. Otrzymując potwierdzenie od samego Jezusa, Matki Bożej i Anioła Stróża, zwraca się z wątpliwościami do swych kierowników duchowych przedstawiając im do oceny przeżywane doświadczenia. W listach ojciec Pio wyznaje, że jedynie opierając się na autorytecie jest w stanie przeciwstawić się licznym wątpliwościom, nasuwającym mu się z związku z niewytłumaczalnym charakterem jego cierpień.
Korespondencja z ojcem Benedetto i ojcem Agostino ujawnia osobowość niezmiernie wrażliwą i delikatną, która – wydawać by się mogło – nie jest przygotowana na znoszenie tak ciężkich doświadczeń. Dlatego wyjaśnienia tajemnicy odporności na te próby trzeba szukać w udzielanej mu nadzwyczajnej pomocy Bożej, której świadectwo powtarza się w listach. Jezus doświadczając swego sługę, obdarza go przeogromną radością, wobec której bóle i utrapienia wydają się małe i nie mające większego znaczenia. Jak sam to określił w liście do kierownika duchownego: „wielkie duchowe radości następują po ogromnych duchowych cierpieniach” .
W listach ojca Pio na przemian powtarzają się skargi udręczonej duszy z pragnieniem jeszcze większego cierpienia; dramatyczne wołanie o ratunek z gorącymi zapewnieniami o gotowości na wszelkie ofiary. Tocząc nieustanną walkę z szatanem, zmagał się bez przerwy ze samym sobą, poskramiając swoje słabe ciało surową pokutą w postaci postów, biczowań i umartwień oraz znosząc wiele przeciwności napotykanych w codziennym życiu.
Zanurzony w Chrystusowym cierpieniu o. Pio był świadomy jego wartości. Umierając dawał swoje życie za zbawienie świata. Niekiedy specjalnie prosił o jakieś krzyże, by w ten sposób odzyskać dusze zatracające się w grzechu. Sprawowanie posługi spowiedzi łączyło się często z wstawienniczym i ekspiacyjnym charakterem doznawanych dolegliwości. Jeśli szatan tak często go atakował, to z tego względu, że o. Pio wyrywał mu dusze zmierzające na potępienie. Wstawiając się u Pana Jezusa za pewne dusze, przedstawiał Mu dokonywane przez siebie zadośćuczynienie w postaci cierpienia. Niesienie krzyża wraz z Chrystusem zostało wyrażone przez określanie o. Pio mianem Cyrenejczyka. Takiej symboliki użył artysta i wykonawca Drogi Krzyżowej w San Giovanni Rotondo oraz o. Alessandro da Ripabottoni autor książki Padre Pio da Pietrelcina. „Il cireneo di tutti” . Zresztą jeden jak i drugi powtarzali to, co sam o. Pio wyznał w słowach „każdego dnia przyjmuję postawę pokornego Cyrenejczyka, by dźwigać krzyż grzechów całej ludzkości”.
Próba porównania roli krzyża u obu stygmatyków
Porównanie obu postaci nie jest łatwe ze względu na bogactwo przeżyć i bardzo różny materiał faktograficzny. Na temat stygmatów św. Franciszka noszonych przez dwa lata zachowało się niewiele szczegółów. Natomiast pięćdziesięcioletnia męka stygmatyzacji o. Pio została bardzo szczegółowo zbadana i opisana. Jedną z różnic jest też samo pojawienie się ran na ciele. U Franciszka było to jednorazowe wydarzenie, u o. Pio był to cały proces .
Przeżywanie tajemnicy krzyża u św. Franciszka wynikało przede wszystkim z pragnienia upodobnienia się do Chrystusa i – choć miało wymiar apostolski – skierowane było bardziej na osobę Franciszka, stanowiąc dla niego poświadczenie słuszności obranej przezeń drogi dosłownego zachowywania Ewangelii oraz uwiarygodnienie go w oczach ludzi. Stygmaty Franciszka spotkały się z przyjęciem wykluczającym powątpiewanie w ich autentyczność. Franciszek modląc się na górze La Verna prosił o tyle cierpienia, ile znieść może człowiek. Biografowie nie notują prośby Biedaczyny o zniknięcie stygmatów.
W przypadku o. Pio stygmaty ukazują się najpierw w postaci niewidzialnej i dopiero potem przyjmują postać krwawiącyh ran na rękach, nogach i boku. O. Pio niejednokrotnie błagał Chrystusa o ukrycie stygmatów, które były dla niego źródłem wielu udręk. Cierpienie znoszone przez stygmatyka z San Giovanni Rotondo nie tyle nie uwiarygodniało go w oczach współczesnych, ale wręcz dyskredytowało go w opinii wielu i wystawiało go na niekończące się badania wyczerpujące jego ciało i duszę. Przeżywanie cierpienia przez o. Pio miało charakter współuczestnictwa w odkupieniu, będąc włączaniem się Sługi Bożego w zbawczą misję Chrystusa. On sam będąc świadomy ich nadprzyrodzonego pochodzenia, ofiarował swoje cierpienia za zbawienie grzeszników, nie unikając trudów, ale mnożąc zajęcia i wysiłki dla zyskania zasług na wyrwanie dusz z niewoli grzechu.
Nad celą, w której mieszkał o. Pio, umieszczony był napis zaczerpnięty z Naśladowania Chrystusa Tomasza a Kempis „Krzyż jest zawsze gotów i czeka cię wszędzie” Słowa te bardzo trafnie wyrażają tajemnicę duchowości kapucyńskiego kandydata na ołtarze. Przywoływany wcześniej o. Alessandro da Ripabottoni stwierdził, tajemnicą, która zbiera i podsumowuje całe życie Sługi Bożego, jest misterium Męki Pańskiej . O. Pio nazywając swoje stygmaty ukrzyżowaniem, miał świadomość realizmu krzyża, od którego nie da się w życiu uciec. Przyjmując krzyż, rozumiał go jako środek zjednoczenia z Jezusem w dziele odkupienia dusz. Dopełniając w swoim ciele udręk Chrystusa, czynił to dla dobra Kościoła. Sam jednak znajdował w tym szczęście, które dodawało mu sił i czyniło jego ofiarę doskonalszą. Zastanawiając się nad tajemnicą o. Pio, Pietro Tartaglia porównuje jego życie do Misterium Paschalnego Chrystusa. Zniknięcie stygmatów interpretuje on jako znak zmartwychwstania tego kapucyna, który po udrękach ciała zyskał radość zbawionych.
o. prof. dr hab. Andrzej Derdziuk OFMCap