Konspekt spotkania formacyjnego na luty 2012: „ZRÓB DOBRY RUCH”

{gallery}syn.jpg{/gallery}
Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał
Znamy dalszy ciąg tej Jezusowej przypowieści. Czy jednak wyciągamy wnioski z naszych błędów, kopiując błędne zachowania zarówno młodszego jak i starszego syna kochającego ojca?


Konspekt spotkania formacyjnego na luty 2012: „ZRÓB DOBRY RUCH”

Rozpoczęcie
Przywitanie, znak krzyża, modlitwa do Ducha Świętego.

Medytacja biblijna -„Miłosierny Ojciec czy polisa na dostatnie życie?”
[Cezary Sękalski]

Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.

A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się bawić.

Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,11-32).

Przypowieść o synu marnotrawnym (Łk 15,11-32) jest odpowiedzią Jezusa na zarzuty faryzeuszy, że spotykał się z celnikami i grzesznikami, a nawet z nimi jadał (Łk 15,1-3). Święty Łukasz jako jedyny z ewangelistów przytoczył tę historię i dzięki temu zyskał tytuł ?ewangelisty miłosierdzia Bożego”. Alegoria przez niego zapisana ukazuje zupełnie nowy obraz Boga ? nie jawi się On już jako bezduszny sędzia, który tylko patrzy, jak tu osądzić i rozliczyć człowieka z jego upadków i niewierności, ale jako wrażliwy ojciec, myślący o jak najszybszym przywróceniu godności synowi, a porzucający sprawiedliwe wyrównanie wszystkich zaciągniętych synowsko-rodzicielskich długów. Przypowieść ta może być inspiracją do prześledzenia naszej relacji z Bogiem i odniesienia jej do opowiedzianej historii.

Początek opowieści ukazuje młodszego syna, który poprosił ojca o przysługującą mu część spadku. Egzegeci dopowiadają, że najprawdopodobniej była to jedna trzecia majątku, gdyż większa część zgodnie z ówczesnym zwyczajem przypadałaby synowi pierworodnemu. Tej na pozór niewinnej prośbie towarzyszą jednak bardzo dramatyczne okoliczności i konsekwencje. Żądanie spadku za życia ojca, zwłaszcza przez syna, któremu daleko jeszcze do samodzielności, równoznaczne jest bowiem z faktycznym zerwaniem więzi i wyrzeczeniem się ojcowskiej kurateli. Czym innym byłaby podjęta wspólnie z ojcem decyzja o nadejściu czasu usamodzielnienia, a czym innym jest jednostronna uzurpacja i to jeszcze pod pozorem należnego prawa dziedziczenia. Żądanie spadku za życia ojca nosi znamiona jego uśmiercenia, bo przecież zgodnie z prawem ojciec ma prawo dysponować swoim majątkiem dopóki żyje, a młodszy syn tego prawa chce go pozbawić. Mimo to ojciec ? choć pewnie z bólem serca ? godzi się na propozycję. Szanuje wolność syna i nie przychodzi mu do głowy, aby go wydziedziczyć, do czego miałby prawo.

Tak zarysowany obraz można przyjąć jako metaforę naszej relacji z Bogiem. Bo i nam pewnie nieraz zdarzało się zapragnąć życia na własny rachunek, wolnego od wszelkich ojcowskich nakazów. Nieprzypadkowo i dzisiaj możemy spotkać wielu ludzi, którzy podważają sens Bożych przykazań i uniwersalnych zasad moralnych, a swoją krytykę uzasadniają tym, że nie pozwalają im one się rozwijać i są niepotrzebnym ograniczeniem, zbędnym balastem.
Postawmy więc sobie pytanie: Czy mieliśmy w naszym życiu momenty wyrzeczenia się więzi z Bogiem, ponieważ Jego przykazania wydawały się nam ?nieżyciowe”? Dokąd taka postawa nas zaprowadziła?

W przypadku młodszego syna skutek był opłakany. Lekkomyślnie trwonił majątek, zamiast go pomnażać. Do tego doszły jeszcze czynniki obiektywne w postaci głodu w krainie, w której przebywał. Obrazem jego upadku była konieczność zarobkowania przy pasaniu świń, które dla Żyda były zwierzętami nieczystymi. Jego nędzę wyrażało zaś pragnienie żywienia się strąkami, którymi karmiono zwierzęta. To dramatyczne położenie doprowadziło młodzieńca do refleksji ? może lepiej będzie zatrudnić się u własnego ojca, bo u niego nawet najniższe posługi były lepiej nagradzane.

Ciekawe jest to, że syn nie ma wcale nadziei na przywrócenie godności synowskiej. Chce tylko pracy, bo wie, że żadna część majątku już mu się nie należy, a jego odejście z domu wbrew woli ojca oznaczało wyrzeczenie się synowskiej więzi. Chęć podjęcia pracy u ojca zakłada jednak przyznanie się do grzechu i prośbę o przebaczenie. Słowa: ?Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem” pokazują, że syn ma świadomość zerwania synowskiej więzi i pogwałcenia Bożego prawa nakazującego cześć rodzicom poprzez swoją wcześniejszą decyzję.
Reakcja ojca na takie wyznanie przekracza wszelkie oczekiwania. Nie tylko przebacza on synowi, ale jeszcze przywraca mu godność, co symbolizują pierścień, szata i sandały oraz wyprawienie uczty. Ojciec nie chce słyszeć o tym, by jego syn został zatrudniony jako zwykły najemnik, ale pragnie odbudować z nim pełną więź rodzicielską. Nie czyni mu też żadnych wymówek, ale cieszy się z jego ocalenia.

Wielkoduszność ojca jest tu symbolem Bożego miłosierdzia, nosi znamiona prawdziwej miłości, która ?nie pamięta złego, lecz współweseli się z prawdą” (por. 1 Kor 13,6ac). Zatem i my możemy postawić sobie pytania: Czy doświadczyliśmy w swoim życiu takiej bezinteresownej miłości Boga? Czy też ciągle jeszcze patrzymy na Niego nieufnie i boimy się tego, że będzie nas rozliczał? Czy potrafimy zawierzyć nasze życie Jego miłosierdziu i szczerze wyznać Mu wszystkie swoje zdrady i słabości? Czy też ciągle jeszcze przed Nim uciekamy? Trzeba jednak pamiętać, że Jego wielkoduszność i przebaczenie ujawniają się tylko wtedy, kiedy stajemy w prawdzie i wyrażamy skruchę. Nie mają nic wspólnego z naiwnością.

Wielkoduszność ojca względem syna marnotrawnego spotyka się z buntem i krytyką ze strony starszego syna. Uważa on, że został potraktowany niesprawiedliwie. Takie postawienie sprawy obnaża powierzchowność jego więzi z ojcem, mimo pozorów poprawności. Wprawdzie nie zażądał on spadku i nie opuścił ojca, a jednak wcale nie odpowiada mu ojcowska kuratela. Nosi w sobie wiele żalów, choćby o to, że nie może zabawić się z przyjaciółmi. Okazuje się, że jego trwanie przy ojcu nie wynika wcale z miłości i pełnego zaufania, ale z koniunkturalizmu i lęku przed życiowym ryzykiem. Kiedy więc widzi radość ojca z powodu powrotu młodszego syna, żal sprawia, że jest w stanie nawet oczerniać brata, mówiąc, że ?roztrwonił majątek z nierządnicami”, o czym wcześniej wcale nie było mowy. Emocje biorą u niego górę nad trzeźwym osądem rzeczywistości.

Postawa drugiego syna może być także metaforą naszej postawy względem Boga, która, choć skryta pod maską poprawności i grzeczności, ujawnia się w postaci żalu i zarzutów przeciwko Bożej sprawiedliwości i Jego wielkoduszności. Czy i my nie nosimy w sobie myśli, że Bóg dla innych bywa lepszy niż dla nas? Czy nie mamy żalu, że nasza droga życiowa jest nadmiernie obciążona cierpieniem? Czy nie mamy pretensji do Boga, że jest nam coś winien, skoro już tyle lat przy nim trwamy? Taka postawa prowadzi do pytania o to, czy dotychczas traktowaliśmy Boga poważnie, czy też był On dla nas polisą na bezpieczne, spokojne życie.

Modlitwa Ewangelią

Na spotkaniu każdy z uczestników ma przed sobą księgę Ewangelii, ewentualnie kartkę z wydrukowanym odpowiednim fragmentem. Wybrana osoba odczytuje uroczyście fragment Ewangelii wg św. Łukasza: Łk 15,11-32.

Następnie w modlitewnym skupieniu każdy może na głos jeszcze raz przeczytać jakieś wybrane zdanie, frazę z odczytanej perykopy, takie, które szczególnie poruszyło jego serce. W ten sposób słowa Ewangelii rozbrzmiewają ponownie, urywanymi zdaniami, poprzez osobiste zaangażowanie przenikając do serc wszystkich uczestników.

Gdy taki sposób modlitwy zostanie już dobrze przyjęty w Grupie, podczas kolejnych spotkań do czytanych zdań można dołączać krótkie wezwania uwielbienia, prośby, przeproszenia, ucząc się w ten sposób spontanicznej modlitwy rodzącej się ze słuchania słowa Bożego.

Prowadzący w odpowiednim momencie kończy modlitwę Ewangelią i przechodzi do kolejnego punktu spotkania.

Katecheza -„Zrób dobry ruch”
[o. Bogusław Piechuta OFMCap.]

Po modlitwie słowami Ewangelii, która jest głównym tekstem dotykającym tematu spotkania, następuje katecheza. Zasadniczo wygłasza ją kapłan. Jeśli kapłan uzna, że w Grupie są odpowiednie osoby, które mogłyby przygotować i wygłosić katechezę, może wcześniej powierzyć im to zadanie. Sam oczywiście jest obecny i czuwa nad wszystkim. Powierzanie przygotowania i wygłoszenia katechezy członkom Grupy może być istotnym i cennym elementem formacji, ożywiającym ich wiarę i jeszcze bardziej pobudzającym do odkrywania swego miejsca w Kościele. Oczywiście wymaga ono nieustannego zaangażowania kapłana, który cały czas prowadzi taką osobę i rozeznaje owoce rodzące się w Grupie.

Styczniowa katecheza nakreśliła podstawowe kierunki naszej tegorocznej formacji. Jan Paweł II mówił, że ?Kościół jest ruchem, który przenika serca i sumienia” i ukazał, że ruch ten odbywa się w czterech kierunkach, spośród których pierwszy zmierza do ?Boga żywego, który tak bardzo przybliżył się do człowieka”.

Jak pogłębić nasze relacje z Bogiem? Dojrzały i odpowiedziały człowiek zabiega o taką formację siebie, która pozwoli mu kontrolować wszelkie swoje działania i podejmować świadome decyzje pozwalające na budowanie siebie jako człowieka, który potrafi pielgrzymować do Domu Ojca drogą Ewangelii. Członkowie Grup Modlitwy Ojca Pio powinni także zabiegać o to, aby zbudować wspólnotę będącą czytelnym znakiem dla świata.

San Giovanni Rotondo za życia Ojca Pio było ? i nadal jest ? szczególnym miejscem, do którego przybywali ludzie dźwigający krzyże, boleśnie doświadczeni życiem, a szczególnie przegrani życiowo. A on wskazywał swoim życiem na Jezusa, bo tylko w Nim znajdował oparcie i siłę. Czekał na przegranych życiowo, którym życie otworzyło oczy na szansę powrotu do Boga. Wielu ludzi wspierał w chwilach klęski życiowej i pomagał im w powrocie do Domu Ojca.

Przed wielu laty podczas rekolekcji w Szczecinie ksiądz proboszcz przyszedł do mnie z informacją: ?Ojcze, kolejny cud Ojca Pio. Musi Ojciec pójść do pewnego lekarza i go wyspowiadać. Już czeka na Ojca jego żona”. Podczas drogi usłyszałem od żony: ?Przez ponad trzydzieści lat, od dnia ślubu, nie był w kościele, ale teraz coś mu się stało. Jest lekarzem, jest zdrowy, ale stwierdził, że skoro Ojciec Pio gości w parafii, to wreszcie musi wrócić do Kościoła. Ubrał się odświętnie, jak do ślubu czy Pierwszej Komunii. Cały dzień przygotowywał się do spowiedzi. Jest znany w całym Szczecinie. Nie chce, by pokazywano go palcami, stojącego w kolejce do spowiedzi. Jutro na mszy świętej przystąpi do komunii ? będzie to jego wielkie święto. Tak to Ojciec Pio przyprowadza do Jezusa synów marnotrawnych”.

Pamiętajmy, że nie tylko ci, co zdradzili Boga i samych siebie, przeżywają wewnętrzne zmagania i rodzi się w nich dramatyczna potrzeba wykonania ruchu w kierunku Boga. Nawet wielcy święci doświadczają wewnętrznej walki z samym sobą i odzywa się w nich, dla nas niezrozumiałe, rozdarcie serca i wołanie o powrót do Ojca. Dramatyczne słowa przelewa na papier Ojciec Pio w liście do ojca Benedetta: ?Mój Ojcze, potrzebuję pomocy, która uspokoi wzburzone fale mojego ducha, ponieważ, wierz mi, ta myśl zabija mnie; nie wiem, za czym się opowiedzieć. Chciałbym odbyć generalną spowiedź świętą, ale nie wiem, czy będzie to dla mnie dobre, czy złe. Pomóż mi, Ojcze! Nie opuszczaj mnie! Błagam Cię o to z miłości do naszego drogiego Jezusa! Jestem gotowy zrobić wszystko, co mi każesz” (Pietrelcina, 20 czerwca 1910).

W tym miejscu konieczne jest przytoczenie listu ojca Benedetta, który stanowi odpowiedź na wątpliwości rodzące się w życiu tych, którzy mają trudności w podejmowaniu decyzji o powrocie: ?Generalna spowiedź nie jest wskazana w Twoim obecnym stanie i sta?nowczo nie jest konieczna. Obawa z powodu popełnionych grzechów jest złudna i jest męką spowodowaną przez demona. Zostaw go w spokoju na dobre i ufaj, że Jezus nie jest okrutnym katem, jak on Go przed?stawia. Co więcej, jest Barankiem, który gładzi grzechy świata, wstawiając się dla naszego zbawienia ?w błaganiach, których nie można wyrazić sło?wami” (San Marco la Catola, 12 kwietnia 1911).

Zapamiętajmy słowa z tego listu: ?Jezus nie jest okrutnym katem”, tak bardzo mogą być nam potrzebne w chwilach wątpliwości, a także wtedy, gdy wzorem Ojca Pio pochylimy się nad człowiekiem podejmującym ruch w kierunku powrotu do Boga.
Ojciec Pio doświadczał dramatycznych powrotów tysięcy ludzi do wspólnoty ludzi wiary. Można powiedzieć, że płynęła ludzka rzeka z całego świata, by pochylać się w pokorze przy konfesjonale Ojca Pio i wyznawać: ?Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu, bliźnim i sobie. Nie jestem godzien zwać się dzieckiem Boga”. Przychodzili do kapłana i przeżywali przed nim chrzest nawrócenia, wyznając swoje grzechy.

Klękając przy konfesjonale brata, ?który się modli i rozgrzesza w imię Chrystusa”, doświadczali słodyczy Bożej miłości i miłosierdzia, i rozpoczynali kolejny etap wędrówki razem z wielką rodziną ludzi wiary ku Bogu Ojcu w swojej pielgrzymce przez ziemię.

Po przemyśleniach sugerowanych w powyższej refleksji warto pochylić się nad własną historią i korzystając z daru postrzegania siebie w prawdzie, wykonać ?ruch w kierunku samego Boga żywego, który tak bardzo przybliżył się w Jezusie Chrystusie do człowieka”.

Dzielenie

Po wysłuchaniu katechezy następuje czas dzielenia się usłyszanym słowem. Jest to bardzo ważny moment spotkania formacyjnego. Pozwala on czynnie zaangażować się wszystkim członkom Grupy, łączy treści poruszane na spotkaniu z codziennym życiem, jest czasem świadectwa, w którym tworzą się w Grupie więzy oparte na wspólnym doświadczeniu wiary i spotkania z żywym Bogiem.

Aby dzielenie mogło właściwie spełnić swoją rolę, grupa dzielenia nie powinna być zbyt liczna, przyjmuje się, że nie powinna przekraczać ośmiu osób. Jeśli w spotkaniu bierze udział większa liczba uczestników, należy wcześniej pomyśleć o podziale na mniejsze grupki, tak by w trakcie spotkania, po skończonej katechezie sprawnie podzielić Grupę i rozpocząć dzielenie. Każda grupka powinna mieć wcześniej wybraną osobę, która poprowadzi dzielenie. Rolą prowadzącego jest rozpoczęcie i zakończenie dzielenia w małej grupie, stawianie pytań pomagających w dzieleniu, zachęcanie do świadectwa, dbanie o to, by każdy z uczestników małej grupy miał możność zabrania głosu.

Kapłan również bierze czynny udział w dzieleniu, przyłączając się do jednej z małych grup.
Dobrze jest wcześniej założyć sobie konkretny czas na dzielenie, jednakowy dla wszystkich małych grup, tak aby w miarę równocześnie zakończyć ten punkt spotkania. Dzielenie, w zależności od liczebności małych grup, powinno trwać od 30 do 45 minut.

Dzielenie można poprowadzić według następujących pytań do refleksji:
1. Czy miałem w swoim życiu momenty wyrzeczenia się więzi z Bogiem, gdyż Jego przykazania wydawały mi się ?nieżyciowe”? Dokąd taka postawa mnie doprowadziła?
2. Co dziś może oznaczać dla mnie nawrócić się, zrobić ruch w kierunku Boga?
3. Jaki obraz Boga widzę w przykładzie życia św. Ojca Pio? Jakiego Boga ukazuje mi Stygmatyk z Pietrelciny?

Zakończenie

Po zakończonym dzieleniu Grupa znów spotyka się w całości. Można przekazać niezbędne ogłoszenia i zakończyć spotkanie krótką modlitwą, np. dziesiątkiem różańca w intencjach Grupy oraz błogosławieństwem kapłana. 

Twoja intencja

Udostępnij ten wpis:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on pinterest
Share on print
Share on email